Pod niewiele mówiącym skrótem VPN kryje się Virtual Private Network, czyli wirtualna sieć prywatna. Ta definicja może coś sugerować, ale na pewno nie rozwiewa wszystkich wątpliwości – nie ma w końcu usługi, która mogłaby stworzyć nam nasz własny, całkowicie prywatny internet, który jednocześnie mógłby spełniać swoje funkcje i dostarczać nam ciekawe treści. Aby dobrze zobrazować działanie VPN, można się posłużyć bardzo obrazowym porównaniem. Niewiele ponad sto lat temu, po I wojnie światowej, Polska odzyskała niepodległość, ale musiała mierzyć się z piętnem bycia krainą rozdartą przez trzech zaborców, którzy, całkowicie niezależnie od siebie, wprowadzali na zagarniętych terenach swoje prawa, restrykcje i rozwiązania na polu technicznym. Jednym z takich rozwiązań była szerokość torów kolejowych, które różniły się w zależności od kraju. Powodowało to istotne problemy w wewnątrzpaństwowym transporcie kolejowym, które, do momentu utworzenia torów o jednolitym standardzie, trzeba było rozwiązywać manualnie. Innymi słowy, utworzyć stacje przeładunkowe, w których pociąg dostosowany do jednej szerokości torów będzie przeładowywany do pociągu dostosowanego do innej szerokości, by kontynuować transport. Serwer VPN jest rodzajem takiej stacji przeładunkowej – dane przesłane z naszego komputera dostają się na serwer, który następnie odsyła je do miejsca przeznaczenia. Skutek tego jest bardzo prosty i nieziemsko efektywny – serwer, na który przesyłamy dane, nie jest wtedy w stanie ustalić adresu IP urządzenia, z którego się z nim komunikowaliśmy. Jedynym śladem po naszej aktywności jest adres serwera VPN, na podstawie którego nie da się wyciągnąć żadnych wniosków ani na temat naszego urządzenia, ani nas samych.
Anonimowość jest jednak tylko jednym z atutów VPN. Znacznie ciekawszym wydaje się sposób zabezpieczania naszych połączeń internetowych przez tę usługę. Stosowane sposoby szyfrowania charakteryzują się absolutnie najwyższym możliwym standardem, który jest tak skuteczny i pewny, że stosują go z powodzeniem również takie potęgi jak amerykańska armia. Mowa tutaj oczywiście o standardach szyfrowania AES. Najczęściej stosowane są AES-128 i AES-256 i jeśli komuś wydaje się, że im większa liczba, tym większe zabezpieczenia, to jest na dobrym tropie, przynajmniej w pewnym sensie. Tajemnicze liczby dostawione do skrótu Advanced Encryption Standard oznaczają bowiem nic innego jak długość klucza deszyfrującego zabezpieczoną wiadomość. Złamanie szyfru zabezpieczonego takim kluczem wymagałoby symultanicznego działania kilku tysięcy potężnych komputerów i zasobów prądu na co najmniej kilka tysięcy lat. Takie liczby naprawdę zdają się mówić same za siebie.
VPN w istocie można zatem określić mianem ostatniego bastionu prywatności w internecie, który wspaniale zaciera ślady i dezorientuje algorytmy śledzące naszą aktywność w internecie. Dzięki tego typu usługom możemy się jeszcze poczuć w internecie w pełni anonimowi, a nasza prywatność nie będzie dzięki temu wystawiona na szwank.